Tym razem wyrabiam się z życzeniami na czas – ani w trakcie, ani po. :-) Dodatkowo życzę również pięknych pisaneczek, smacznych jajeczek i obfitego dyngusa.
Tym razem wyrabiam się z życzeniami na czas – ani w trakcie, ani po. :-) Dodatkowo życzę również pięknych pisaneczek, smacznych jajeczek i obfitego dyngusa.
Dzisiaj tylko mała, jednoklatkowa zapowiedź sesji zdjęciowej z Pauliną. Tytuł, jak to zwykle u mnie, przewrotny, ale nie bez sensu – ci, co wiedzą przyznają mi rację, a przy publikacji pełnego materiału wyjaśnię wszystkim: kto, co, gdzie, jak i dlaczego… Zdjęcia robiliśmy w przeuroczej (znanej mi bardzo dobrze z czasów dzieciństwa) kamienicy na łódzkim Górniaku.
Przeciwności losu jakby mnie prześladują. Zdjęcia z Anią miały być o poranku przy zastanym świetle, a wyszło po południu i z błyskiem. Ania to bardzo zdolna i zaangażowana dziewczyna, pięknie się uśmiecha, potrafi się sama umalować i wystylizować – taka jednoosobowa orkiestra. :-) Więcej jej zdjęć znajdziecie TUTAJ. A ja zapraszam do obejrzenia wyników naszej współpracy. Przy okazji na końcu kilka szotów mojej zdolnej żonki.
Madziu, dzięki wielkie! ;-)
Miał być plener – było zimno i ciemno. Nie patrząc na przeciwności jakie sprawiła nam aura wzięliśmy kilka desek, parę kawałków materiału i zbiliśmy naprędce domowe studio. Makijaż w wykonaniu Ani Jakackiej. Ostatni kadr dla niedowiarków – Ania potrafi się uśmiechać… :-) Zapraszam.